Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 109.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stalką — rzekła, przechylając się przez stół, Kallwia Krispinilla.
Na to Nero począł bić w dłonie, inni poszli za jego przykładem i przez chwilę naokół rozlegały się oklaski, albowiem Krispinilla, kilkakrotna rozwódka, znana była ze swej bajecznej rozpusty w całym Rzymie.
Lecz ona, nie zmieszawszy się bynajmniej, rzekła:
— I cóż! Wszystkie one stare i brzydkie. Jedna Rubria do ludzi podobna, a tak byłoby nas dwie, chociaż i Rubria dostaje latem piegów.
— Pozwól jednak, przeczysta Kallwio — rzekł Petroniusz, iż westalką mogłaś zostać chyba przez sen.
— A gdyby Cezar kazał?
— Uwierzyłbym, że sprawdzają się sny nawet najdziwaczniejsze.
— Bo się sprawdzają — rzekł Vestinus. — Rozumiem ludzi, którzy nie wierzą w bogów, ale jak można nie wierzyć w sny?
— A wróżby? — spytał Nero. — Wróżono mi niegdyś, że Rzym przestanie istnieć, a ja będę panował nad całym Wschodem.
— Wróżby i sny, to się ze sobą łączy — mówił Vestinus. — Raz, jeden prokonsul, wielki niedowiarek, posłał do świątyni Mopsusa niewolnika z opieczętowanym listem, którego nie pozwolił otwierać, by sprawdzić, czy bożek potrafi odpowiedzieć na pytanie, w liście zawarte. Niewolnik przespał noc w świątyni, by mieć sen wróżebny, poczem