Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 079.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tylko w oczach mignął mu jakiś płowy odbłysk odwagi i energii. Po chwili, puścił ręce Viniciusza, który stał przed nim upokorzony, zawstydzony i wściekły.
— Stalową masz rękę — rzekł — ale na wszystkich bogów piekielnych przysięgam ci, że, jeśliś mnie zdradził, wepchnę ci nóż w gardło, choćby w pokojach Cezara.
— Pogadajmy spokojnie — odpowiedział Petroniusz. — Stal mocniejsza jest, jak widzisz, od żelaza, więc, choć z twego jednego ramienia możnaby moich dwa uczynić, nie potrzebuję się ciebie bać. Natomiast boleję nad twem grubiaństwem, a gdyby niewdzięczność ludzka mogła mnie jeszcze dziwić, dziwiłbym się twej niewdzięczności.
— Gdzie jest Lygia?
— W lupanarze, to jest w domu Cezara.
— Petroniuszu!
— Uspokój się i siadaj. Prosiłem Cezara o dwie rzeczy, które mi przyrzekł: naprzód o wydobycie Lygii z domu Aulusów, a powtóre o oddanie jej tobie. Czy nie masz tam gdzie noża w fałdach togi? Może mnie pchniesz! Ale ja ci radzę poczekać parę dni, bo wziętoby cię do więzienia, a tymczasem Lygia nudziłaby się w twym domu.
Nastało milczenie. Viniciusz poglądał czas jakiś zdumionemi oczyma na Petroniusza, poczem rzekł:
— Przebacz mi. Miłuję ją i miłość miesza moje zmysły.