Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0998.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjechawszy do Zgorzelic, tak rzekł do Jagienki:
— Do Krakowa ci jutro jadę do grobu Świętej naszej królowej Jadwigi.
A ona aż zerwała się z ławy ze strachu.
— Zaliście dostali jaką złą nowinę?
— Nijakiej nowiny nie było, bo i nie mogło jeszcze być. Ale ty pamiętasz, jako wtedy, gdym chorzał od tego zadziora w boku — co toście — wiesz — po bobry ze Zbyszkiem chodzili — ślubowałem, że jeżeli Bóg mi wróci zdrowie, to do tego grobu pójdę. Bardzo mi wówczas wszyscy tę chęć chwalili. I pewnie! Ma tam P. Bóg dość świętej czeladzi, ale przecie byle święty nie znaczy i tam tyle, co nasza pani, której urazić nie chcę i wskroś tej przyczyny, że mi i o Zbyszka chodzi.
— Prawda! jako żywo! — rzekła Jagienka. — Ale żeście dopiero z takiej okrutnej wędrówki wrócili...
— To i co! Wolę już wszystko naraz odbyć, a potem siedzieć spokojnie doma, aż do Zbyszkowego powrotu. Niech jeno królowa nasza wstawi się za nim do Pana Jezusa, to mu, przy dobrej zbroi i dziesięciu Niemców nie poradzi... Będę potem z lepszą nadzieją kasztel budował.
— Ale też kości macie niepożyte.
— Pewnie, żem jeszcze jary. Powiem ci też i co innego. Niech Jaśko, któren się w drogę rwie, jedzie ze mną. Jam człek doświadczony i pohamować go potrafię. A gdyby przygoda