Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0906.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Bóg to wszystko zrządził przez jej miłosierne serce.
I począł opowiadać, jak następnie Jurand nie mógł się bez niej obyć, jak ją miłował i błogosławił, a Zbyszko choć to już wiedział od Tolimy, słuchał tego opowiadania ze wzruszeniem i wdzięcznością dla Jagienki.
— Niech jej Bóg da zdrowie! — rzekł wreszcie. — Dziwno mi jeno, żeście mi nic o niej nie mówili.
A Czech zakłopotał się nieco i, chcąc, zyskać czas do namysłu na odpowiedź, zapytał:
— Gdzie, panie?
— A u Skirwoiłły, tam, na Żmujdzi.
— Nie mówiliśmy? Jako żywo! Mnie się wydaje, żeśmy mówili, ale wam w głowie było co innego.
— Mówiliście, że Jurand wrócił, ale o Jagience nic.
— Ej! czyście nie zabaczyli? A wreszcie Bóg raczy wiedzieć! Może rycerz Maćko myślał, że ja powiedziałem, a ja, że on.
Na nic to było, panie, cośkolwiek wam wtedy powiadać. I nie dziwota! Ale teraz rzekę co innego. Szczęście, że panienka też jest, bo ona i rycerzowi Maćkowi się przyda.
— Cóż zaś może wskórać?
— Niech jeno słowo tutejszej księżnie powie, która okrutnie ją miłuje. A znów Krzyżacy niczego księżnie nie odmawiają, bo raz że królewska rodzona, a powtóre, wielka Zakonu przy-