Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0859.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strożnie, aby go nagła radość nie zabiła; a on zaraz padł krzyżem i modli się.
— On i bez tego całemi nocami tak leży, a dziś tem bardziej pewnie do rana nie wstanie — powiedział ksiądz Kaleb.
Jakoż tak się stało. Kilka razy zaglądali do niego i za każdym razem znajdowali go leżącego, nie w uśpieniu, lecz w modlitwie tak gorliwej, że do zupełnego zapamiętania się dochodzącej. Strażnik, który z wieży grodowej spoglądał na okolicę i czuwał wedle zwyczaju nad Spychowem, opowiadał potem, że widział tej nocy jakowąś niezwyczajną jasność w izbie „starego pana.“
Dopiero nazajutrz, znacznie po jutrzni, gdy Jagienka zajrzała znów do niego, dał znać, że chce widzieć Hlawę i jeńca. Wyprowadzono wówczas z podziemia Zygfryda ze skrępowanymi w krzyż na piersiach rękoma, i wszyscy razem z Tolimą udali się do starca.
W pierwszej chwili Czech nie mógł mu się dobrze przyjrzeć, gdyż błoniaste okna mało przepuszczały światła, a dzień był ciemny z powodu chmur, które zawaliły całkiem niebo i zapowiadały groźną nawałnicę.
Ala gdy bystre jego oczy przywykły do zmroku, zaledwie go poznał, tak jeszcze wychudł i wynędzniał. Olbrzymi mąż zmienił się w olbrzymiego kościeja. Twarz miał tak białą, że nie różniła się wiele od mlecznej barwy włosów i brody, a gdy przechyliwszy się na poręcz krzesła