Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0838.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chwili mignęła mu przez głowę myśl, że ona może być ciężko chora i że się jej majaczył w gorączce.
Więc zadrzało w nim serce z przerażenia, i pot zimny pokrył mu czoło.
— Danuśka! — rzekł — widzisz-że ty mnie i rozumiesz?
A ona odrzekła tonem pokornej prośby:
— Pić!... Wody!
— Jezu miłosierny!
I wyskoczył z izby. Przed drzwiami potrącił starego Maćka, który wszedł właśnie zobaczyć jak tam jest — i rzuciwszy mu jedno słowo: „Wody!“ — przebiegł pędem ku strumieniowi, płynącemu w pobliżu wśród gęstwy i mchów leśnych.
— Po chwili wrócił z napełnionem naczyniem i podał je Danusi, która poczęła pić chciwie. Przedtem jeszcze wszedł do izby Maćko, i popatrzywszy na chorą, spochmurniał widocznie.
— W gorętwie jest! — rzekł.
— Tak! — jęknął Zbyszko.
— Rozumie, co mówisz?
— Nie.
Stary zmarszczył brwi, poczem podniósł rękę i począł się dłonią trzeć po karku i potylicy.
— Co robić?
— Nie wiem.
— Jedna jest tylko rzecz... — zaczął Maćko.
Ale Danusia przerwała mu w tej chwili. Skoń-