Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0648.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Na rycerską cześć!
— I na klejnot?
— I na klejnot! Ba! i na Krzyż! Tak nam dopomóż Bóg!
Maćko uśmiechnął się z zadowoleniem, poczem rzekł:
— No, tegom się po was i spodziewał. A kiedy tak, to wam jeszcze coś rzekę... Zych, jako wiecie, mnie zdał opiekę nad dziećmi. Dla tegom to Cztanowi i tobie, młodziaku, przeszkadzał, kiedyście siłą chcieli wtargnąć do Zgorzelic. Ale teraz, jak będę w Malborgu, albo Bóg wie gdzie, taka to będzie i opieka... Prawda, że nad sierotami jest Bóg, i że takiemu, któryby je chciał pokrzywdzić, nie tylkoby szyję toporem ucięto, aleby go i za bezecnego ogłoszono. Wszelako markotno mi, że jadę, okrutnie markotno. Obiecajcie-że mi, jako i sierot Zychowych nie tylko sami nie pokrzywdzicie, ale i nikomu ich pokrzywdzić nie dacie.
— Przysięgamy! przysięgamy!
— Na rycerską cześć i na klejnot?
— Na rycerską cześć i na klejnot!
— I na Krzyż także?
— I na Krzyż!
— Bóg słyszał. Amen! — zakończył Maćko.
I odetchnął głęboko, bo wiedział, że takiej przysięgi dotrzymają, choćby każdy miał sobie pięści z gniewu i złości poobgryzać.
I począł się teraz żegnać, ale oni zatrzymali go prawie przemocą. Musiał pić i pokumał się