Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0185.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

za „skrzata“, ale za „źrzałą dziewkę.“ Podobały jej się i zrękowiny i słodkości, jakie jej rycerzyk codziennie znosił, więc teraz, gdy zrozumiała, że jej to wszystko chcą odjąć, zsunęła się coprędzej z poręczy krzesła i ukrywszy głowę na kolanach ojca, poczęła wołać:
— Tatulu, tatulu, bo będem płakać!
On zaś widocznie kochał ją nad wszystko, gdyż położył łagodnie dłoń na jej głowie. W twarzy jego nie było ni zawziętości, ni gniewu, tylko smutek.
Zbyszko tymczasem ochłonął i rzekł:
— Jakże to? To woli Boskiej chcecie się przeciwić?
A na to Jurand:
— Jak będzie wola Boska, to ją dostaniesz, jeno ci mojej nie mogę przychylić. Ba, radbym ci przychylił, ale nie lża...
To powiedziawszy, podniósł Danusię, a wziąwszy ją na ręce, skierował się ku drzwiom, gdy zaś Zbyszko chciał mu zastąpić drogę, zatrzymał się jeszcze na chwilę i rzekł:
— Nie będę na cię krzyw o rycerskie służby, ale mnie więcej nie pytaj, gdyż nie mogę ci nic rzec.
I wyszedł.

III.

Następnego dnia nie unikał Jurand bynajmniej Zbyszka, ani mu też przeszkadzał w oddawaniu Danusi w drodze rozmaitych przysług, któ-