Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Krzyżacy 0010.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z okolic Krakowa i trzech mieszczan w czerwonych składanych czapkach, których cienkie końce zwieszały się im z boku aż na łokcie.
Gospodarz, Niemiec, w płowym kapturze, z kołnierzem wycinanym w zęby, lał im z konwi sytne piwo do glinianych stągiewek i nasłuchiwał ciekawie przygód wojennych.
Jeszcze ciekawiej jednak słuchali mieszczanie. W owych czasach, nienawiść, jaka za czasów króla Władysława Łokietka dzieliła miasto od rycerskiego ziemiaństwa czyli szlachty, znacznie już była przygasła i mieszczanie nosili głowy górniej niż w wiekach późniejszych. Dla tego też nieraz zdarzało się widzieć w gospodach kupców pijących za pan brat ze szlachtą. Widziano ich nawet chętnie, bo u nich o gotowy grosz było łatwiej i płacili zwykle za herbowych.
Tak więc mieszczanie siedzieli i rozmawiali, mrugając od czasu do czasu na gospodarza, aby napełniał stągiewki.
— Toście, szlachetny rycerzu, zwiedzili kawał świata — rzekł jeden z kupców.
— Niewielu z tych, którzy teraz ze wszystkich stron ściągają do Krakowa, widziało tyle — odrzekł przybyły rycerz.
— A niemało ich ściągnie — mówił mieszczanin — bo to wielkie gody i wielka szczęśliwość dla królestwa! Prawią też, że król kazał całą łożnicę królowej złotogłowiem perłami szytem wysłać i takiż baldachim nad nią uczynić. Zabawy