Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 018.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie udała mu się, ale prócz niéj znał kilka innych kobiet... możeby mu która pozwoliła?... Najwięcéj śmiałości czuł do panny służącéj, co go wołać: pani! nauczyła, bo była młoda, wesoła, często go potwarzy pogłaskała, a, bywało, i ładną wstążeczkę u szyi mu zawiąże! Więc raz, gdy z piosnką na ustach do kuchni weszła, Adamek z bijącém mocno serduszkiem pobiegł ku niéj, rączkami za suknię chwycił i tuląc się do niéj zawołał:
— Paniusiu, ja paniusię mamą nazywać będę!
Obecni temu lokaj i kucharz zachichotali głośno, a dziewczyna zarumieniła się gniewnie.
— Ani mi się waż — krzyknęła — i, odtrąciwszy go, poszła.
Adamek cały ten dzień siedział w kątku, popłakując, aż go pomywaczka strofowała. Dwa razy zawiedziony, nigdy już nikomu prośby swej nie ponowił; stał się tylko smutniejszym i bojaźliwszym, niż wprzódy.
Tymczasem jeden rok szedł za drugim — równo, miarowo, jak żołnierze w marszu. Nadchodziły święta Bożego Narodzenia, a po nich Wielkanocne, a potém znów Boże Narodzenie... W całym domu bywał wtedy większy ruch i większa wesołość, wszyscy się stroili, odwiedzali, łamali opłatkiem, lub dzielili jajkiem — wszyscy, oprócz pomywaczki i Adamka. Przychodzili i do niéj dawni znajomi lecz ona ani im winszować, ani powinszowań słuchać nie chciała.