Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.1 260.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zgodę pomiędzy współobywatelami. Pierwsze dni zeszły na sporach nad porządkiem obrad i koleją pierwszeństwa. Po odczytaniu wyznania wiary katolików, reformowani podali swoje, zawierające kilka wyrażeń katolikom ubliżających. Wówczas biskup żmudzki wystąpił przeciwko deklaracyi, jako niezgodnej z instrukcją królewską. Ossoliński nazwał tę deklarację paszkwilem i zabronił umieścić ją w aktach, a powołany nagle pismem królewskiem wyjechał z Torunia, oddawszy kierownictwo zjazdu wice-prezesowi Leszczyńskiemu. Jezuita Schoenhoff zwalał winę pogwałcenia instrukcyi królewskiej, zalecającej zgodę na ewangelików; ci ostatni naodwrót przypisywali ją katolikom. Gdy obronę kalwinów czytać zaczął teolog Berg, Bojanowski jął dowodzić prawa pierwszeństwa lutrów w tym względzie i założył protestację, a Gorajski imieniem kalwinów reprotestację. Jezuita Schoenhoff udał się do bawiącego we wsi Starożrebach w Płockiem Władysława IV z wiadomością, że Colloquium schodzi na samych kłótniach. Lutrzy wysłali z tem samem Guldensterna, a kalwini Adama Reja. Kanclerz odpowiedział wysłańcom w imieniu króla, iż ten pragnie aby uczestnicy zjazdu równych używali praw, albowiem tylko przy miłości wzajemnej osiągnie się cel rozpraw. Gdy każde wyznanie obstawało przy swojem, Leszczyński po 36 posiedzeniach zamknął (d. 21 listopada 1645 r.) narady mową, w której ubolewał nad niepomyślnym wynikiem zjazdu. Dyrektorowie odpowiedzieli na mowę prezesa, poczem nastąpiło pożegnanie. Katolicy i kalwini protokóły swoje podpisali wzajemnie, ewangelicy osobne zredagowali sprawozdanie i wnieśli manifest do ksiąg sądowych toruńskich. „Każdy ze swojem zdaniem odjechał, ale po przyjacielsku i uprzejmie rozstali się za powagą króla i łagodnością biskupa żmudzkiego“. Królowi przyniósł ten zjazd wiele sławy w Europie, Rzplitej żadnego pożytku. Koszta „rozmowy przyjacielskiej“ pokrył Toruń sumą 50,000 złp. (Kubala, Łukaszewicz, Lengnich, Krzyżanowski, Wł. Smoleński).

Columbatio, było poprostu kolędą, podarkiem dla proboszcza, a nie dziesięciną lub podatkiem z gołębi (Vol. leg. I, f. 98, 101).

Comber. Zabawa przekupek krakowskich w tłusty czwartek nazywana była combrem, lub babskim combrem. Tańczono i śpiewano na ulicach, zwłaszcza w rynku, wleczono na powrozie bałwana słomianego, zwanego combrem, i rozrywano go w kawałki. W Radomskiem w środę popielcową baby zgromadzają się wieczorem w karczmie „na comber“, stroją lalkę ze słomy, mającą przedstawiać „Mięsopust“ i chodzą po domach, zmuszając młode panny i mężatki do okupu. W Poznańskiem, w tłusty czwartek, dziewki wyprawiają parobkom cumber lub cumper, opłacając wódkę, przekąski, i muzykę. Wywodzono — powiada Karłowicz — zwyczaj i nazwę combru od bajecznego burmistrza krakowskiego, który miał być okrutnym, niecierpianym i zmarł jakoby w tłusty czwartek. Taką legendę wydrukował Majeranowski w „Pszczółce krak.“ (r. 1820, I, 110), a za nim poszli: Wójcicki, Gołębiowski, Łepkowski i inni. Ale Maciejowski („Piśmiennictwo“, I, 181) przytoczył podobny zwyczaj i wyraz niemiecki zampern, zempern, a potwierdził to i Brückner. Jakoż zdaje się że comber, znany też i u Łużyczan pod nazwą campor, camper, przyniesiony został do miast polskich przez osadników z Marchii Brandenburskiej w wiekach średnich.

Condictio, (z łac. condictio — umowa i odezwa), w prawie rzymskiem oznaczało skargę osobistą; u nas zaś znaczył wyraz ten po prostu zmowę, zmowne działanie na cudzą szkodę. (Jus Pol. Bandtkie f. 405).