Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 368.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   360   —

sieni pobiegła. Było tam mieszkanko, złożone także z pokoju i kuchenki, tylko, że kuchenka była większą i palił się w niéj trzeszczący ogień, a w pokoju nie było ani kanapki, ani książek i papierów, tylko ławki, stołki, tapczan jakiś, drelichem obity, prząśnica z lnem i wrzecionem, rozwarte motowidło z pasmem nici, i pończocha z drutami, rzucona na stoje, obok kilku podręczników szkolnych w podartéj oprawie. Prosta i żywa, Anna bardzo prędko i łatwo zaznajomiła się ze starą, prostą téż kobietą, która, wysoka i przygarbiona, w grubéj spódnicy, białym czepku i chustce, skrzyżowanéj na piersi, w chwili wejścia jéj stała przy ogniu, obierając i do garnka rzucając, kartofle. Z pod wysokiego, mnóztwem bruzd zoranego czoła i zaczerwienionych powiek, stara wdowa po rzemieślniku popatrzała na wchodzącą ciekawie, bystro, oczyma, które silnie jeszcze, pośród żółtéj i prawie zgrzybiałéj twarzy, błyszczały.
Po tém badawczém spojrzeniu, zwiędłęmi usty uśmiechnęła się uprzejmie, a w kwadrans późniéj, Anna, włożywszy jéj w rękę pończochę i posadziwszy ją na stołku, zawijała się sama około ognia, garnków i rondli. Stara, uśmiechając się i naprzemian wzdychając, wnet opowiadać zaczęła o minionych dostatkach swych, o nieboszczyku mężu, i szczególniéj, o trzech swoich synach, których utraciła, a z których po jednym została jéj ta właśnie Andzia, gymnazyalistka, przyjaciółka Helki Skiwskiéj; poczém