Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 351.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   343   —

nie obmyśliwała ona sposobu dokuczenia téj, od któréj myśl jéj nie mogła oderwać się ani na jednę minutę. Gorączkowo trochę zarumieniona, usiadła do obiadu. Oczy jéj, tak łagodne zazwyczaj, miały ostre połyski. O pogodzie już nie mówiła. Milczała jak ściana i przy drugiéj dopiéro potrawie, patrząc na Paulę, rzekła:
— Kiedyż pani odwiedzi swoję matkę, która podobno bardzo jest słabą?
Paula zarumieniła się gwałtownie i zmieszała się z razu bardzo, co spostrzegłszy, Mirewicz, pośpieszył z objaśnieniem.
— Paula — rzekł — miała list od swéj matki, w którym donosi jéj, że ma się lepiéj.
— A gdyby i nie było tak — zawołała obrażona kobiéta — nie potrzebuję wcale, aby mię ktokolwiek nauczał, co czynić powinnam!
Ze stukiem krzesło swe odsunąwszy od stołu, wstała i wyszła. Po chwili z głębi mieszkania doszedł do jadalni wybuch spazmatycznego śmiechu. Wielka zawierucha powstała w domu. Paula leżała w pokoju swoim na kanapce, z zamkniętemi oczyma, drżąc na całém ciele, szlochając i śmiejąc się, jęcząc i mdlejąc. Kasia poleciała po lekarza. Mirewicz wodą, octem, perfumami trzeźwił chorą z pomocą Anny, która, po raz piérwszy w życiu chorobę taką widząc, przerażona i skruchy pełna, nie wiedziała sama, co czynić, aby okropne skutki postępku swego za-