Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 335.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   327   —

krainach przyrody i ludzkości, jak na rączych i niecierpliwych rumakach. Improwizowała. Improwizacyi téj Ożymski słuchał z zachwytem bezwarunkowym. Mirewicz, bardzo na seryo rzeczy umysłowe biorący, obchodził się z nią nieco surowiéj. To i owo wydawało mu się całkiem fantastyczném. Ale Paula wpadła w zapał. Oczy jéj zapłonęły i wargi zaszły purpurą, gdy od etnograficznych, czy bodaj tylko jeszcze geograficznych faktów, napełniających przeczytane stronice, lotem błyskawicy wleciała w dziedzinę czystéj psychologii i analizować poczęła: natury bogate i natury ubogie. Czém odznaczają się piérwsze, a czém drugie? Co wolno piérwszym, a co drugim? Naturalnie, wszystko wszystkim wolno; ale piérwsze mają obowiązek szczególny i bezwarunkowy pozwalania sobie na wszystko, albowiem cokolwiek w nich jest, dobrém i wielkiém jest, a złamanie jakiekolwiek sprężyny wyższéj ich organizacyi przyniosło-by widoczną szkodę im i światu.
Wszystko to istniało o tysiąc mil od książki, będącéj piérwszą przyczyną rozmowy. W zamian, wszystko to było i piękném, i przyjemném. Mirewicz i Ożymski, sami już prawd tych oddawna domyślać się zaczęli, tylko wahali się... dla braku autorytetu. Teraz autorytet ten siedział przed nimi i przekonywał ostatecznie... Czas schodził dziwnie uroczo. Czytali kwadrans, rozmawiali dwie godziny; rozmawiając, pili herbatę, którą, wraz z doskonale urządzo-