Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 334.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   326   —

raz przy sobie przyjaciela... który-by za tobą do piekła poszedł.
— Spokoju pani! siły moralnéj! twoje wielkie, wysokie cele... Jesteś pani pośród tych, którzy wielbią cię... jak bóztwo!
Odjęła chustkę od oczu i obdarzyła ich z kolei pełném wdzięczności spojrzeniem.
— Bywają czasem takie chwile... — szepnęła.
— O! tak, ja to rozumiem dobrze!
— I ja! ale poddawać się im nie trzeba!
— O! ja się téż nigdy nie poddaję... tylko ta muzyka i te... te biédne nerwy...
Przy ostatnich słowach zatopiła wzrok w oczach Jana, który téż mocno, mocno ścisnął jéj rękę. Ożymski za to gwałtownie pochwycił książkę.
— Czytajmy! — zawołał.
— Czytajmy! — powtórzyła Paula, nie tylko już uspokojona, ale nawet rozpromieniona.
Mirewicz czytać zaczął.
Co to było? Coś z dziedziny nauk przyrodniczych, czy socyologii, czy etnologii, dość, że Mirewicz niezmiernie zajął się książką, a czytał-by ją długo, gdyby Paula ręką kart nie zakryła i mówić nie zaczęła. Bystrość umysłu kobiéty téj była istotnie zdumiewającą. Kilkanaście zaledwie kart grubego tomu przeczytawszy, wyprowadzała już z nich wnioski śmiałe, szerokie i o żywości wyobraźni jéj najlepsze wyobrażenie dające. Na kilkunastu kartach tych bujała po