Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 298.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   290   —

wielki to był pokój, sztywny i nagi. Gospodarskie życie domu skupiało się w jadalni i kuchni, umysłowe w pracowni Mirewicza. W bawialnym pokoju nikt nie żył nigdy. Zgrabne mahoniowe mebelki, w niewielkiéj ilości i sztywnemi rzędami otaczały ściany, przed kanapą, na stole, okrytym dość kosztowną nawet serwetą, nie było nic, prócz palącej się sporéj lampy. Lampa i dwie jeszcze świece w wysokich lichtarzach, oświetlały ściany białe, zimne, przyozdobione kilku zaledwie sztychami. Od dwu okien, na zaułek wychodzących, wiał zapach paru kwitnących roślin. Wchodząc do pokoju tego, Paula obejrzała się dokoła i, splatając dłonie, zawołała:
— Jasiu! Jasiu! jak ty tutaj, w otoczeniu takiém żyć możesz?
Gest jéj był tak serdeczny i przyjacielski, na twarzy malowało się tak szczere i tak gorące współczucie, że Mirewicz uczuł się głęboko wzruszonym. Wziął w swoje obie jéj ręce, posadził ją na jednym z wysokich fotelów, które stół otaczały, a na drugim, tuż przy niéj, usiadł sam. Trzymając wciąż rękę jéj i w twarz jéj patrząc, z cicha wymówił:
— Nakoniec znalazłem kogoś, kto mię zrozumié!...
— Tak, Jasiu, zrozumiem cię z pewnością. Wszak znamy się od dzieciństwa i zawsze mieliśmy do siebie sympatyą. Byłeś zawsze bardzo dobrym dla mnie,