Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 256.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   248   —

stawały się tak rzewnemi i sennemi, jak u znużonego i spoczynku pragnącego.
Wracając do miasta, Julek opowiadał towarzyszce swéj o kobietach możnych i pięknych, ba! o księżniczkach, które ginęły ze świata i z pomiędzy ludzi, tak, że nie wiedziano nic, co się z niémi stało, a które potém odnajdowano w otchłaniach nędzy i cierpień, gdy boso i w siermięgach pracowały z poniżonymi braćmi, służyły im, otwierały oczy ich na prawdę... Wyrzekły się one dla idei wszystkiego — prócz miłości. Z niemi razem byli i poświęcali się ci, z którymi bez żadnych sankcyi świata połączyły się one węzłem wolnéj i nie przymuszonéj miłości, na mocy tego wielkiego prawa natury, które zwie się: powinowactwem z wyboru.
— Śliczne życie! — szepnęła Lusia.
— A któż ci zabrania żyć tak samo? — odpowiedział jéj surowo i niemal gniewnie.
I dodał:
— Ne dość jest chciéć i marzyć! Trzeba czynić i umiéć spełnić marzenia własne.
Zamieniając słowa te, wstępowali na wschody żółtéj kamienicy.
W małéj bawialni, na odgłos otwierających się drzwi, z nad stołu, przy którym siedział, podniósł się stary, wysoki człowiek, z twarzą bladą i groźną. Na widok jego, Lusia instynktowo cofnęła się z razu, lecz wnet, jakby zawstydzona własnym tym ruchem, śmia-