Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 223.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   215   —

czéj nadziei i nieograniczonéj ufności w obietnice świata i siły.
Ona, szczupła i drobna, w kształtach swych i ruchach miała słabowity wdzięk kwiatów, urodzonych pod chmurném niebem i już w chwili rozkwitu przywiędłych. Bladość, okrywająca drobne jéj rysy, zabarwioną była żółtym odcieniem, przy którym ostro odbijały lnianopłowe włosy, jednym grubym splotem owijającą małą jéj głowę. Wśród bladości téj i pod tym jasnym warkoczem, ciemne jéj oczy płonęły przytłumionym blaskiem; uśmiechała się rzadko, a w zarysie bladawych warg jéj tkwił rozmarzony, nieledwie extatyczny wyraz. W ogóle znać w niéj było jednę z organizacyi tych, które, wytwarzane przez pewne właściwości czasu i miejsca, krew mają bladą, a jednak wrzącą pod smagającym ją biczem wyobraźni, muskuły, znikające pod niszczącém działaniem nerwów, drgających konwulsyjnie pod wpływem najlżejszego choć-by wrażenia. Lekarz i psycholog na widok jéj zawołali-by zarówno: ratunku dla istoty téj, ze zwichniętą równowagą władz ciała i ducha! dla harfy téj, któréj struny jedne śpiewają zbyt głośno, a inne śpią w niemém milczeniu!
Śmiało i badawczo patrzała w twarz towarzysza swego, i ze szczupłemi ramiony, skrzyżowanemi u piersi, z wolna, z cicha mówić mu zaczęła, jak bardzo szczęśliwą czuje się tém, że tu przybył, że o mnóztwo rzeczy zapytać go nakoniec może, i powierzyć