Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 206.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   198   —

i pokornie z pozoru, lecz od chwili do chwili nieruchome jéj rysy oblewał gorący rumieniec, a z ciemnych źrenic strzelały szyderskie błyski. Widać było, że burzyła się wewnątrz. On tego nie spostrzegł, i jak gniew jego przeszedł w gderanie, tak stopniowo to ostatnie stopiło się w rozrzewnieniu. Pochwycił za obie ręce i, przyciągając ją ku sobie, zapytał:
— Nie gniewasz się, że tak gderam na ciebie? Kochasz trochę twego starego, nieznośnego dziadka?
Być może, iż, gdy silném ramieniem wiotką kibić jéj przyciskał do swéj piersi, uczuła, jak pod liberyjnym surdutem serce jego uderzało mocno i gorąco; być może, iż przez głowę przemknęła jéj myśl, że dla niéj to, dla niéj tylko, przyoblókł się on w surdut ten, taki twardy i brzydki, jak niewola i służalstwo, bo gdy, patrząc w twarz jéj, powtórzył pytanie:
— Czy kochasz trochę twego starego, nieznośnego dziadka?
Podniosła powieki, wymówiła:
— Bardzo! bardzo; — i, ze łzami na rzęsach, ramiona swe zarzuciła mu na szyję.
Wtedy, z krzykiem radości, porwał ją w objęcia, posadził, jak małe dziecię, na swych kolanach i, okrywając ją pocałunkami, mówić, raczéj szeptać zaczął:
— Dziecko moje! może ja i wiem, czego tobie potrzeba! Potrzeba tobie do oddychania zdrowego, świeżego powietrza, przestrzeni do biegania, drzew i kwiatów, które-by odświeżyły młode twe oczy, wpa-