Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 186.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   178   —

wszystkiego dochodź; a jak czego nie dojdziesz, to chyba sobie w łeb palnij! i koniec!
Zamiast jednak dopuścić się tego okrutnego na osobę swoję zamachu, zabierał się do rysowania karykatur, mających na celu przedstawienie nauczycieli szkolnych, w najbardziéj zabawnych i rozśmieszających postawach i sytuacyach; przyczém opowiadał towarzyszce swéj tysiączne anegdoty, dowodzące, że szacunek i miłość jego dla instytucyi, z któréj brał światło wiedzy, równały się zeru i zastąpione były przez uczucia głuchego buntu i wzgardliwéj niechęci.
Miał lat piętnaście, gdy pewnego wieczora powiedział jéj z miną taką, jak-by przyszedł nakoniec do upragnionéj dawno, a wielce cennéj wiadomości:
— Wiész, co dziś powiedział ten duży Michał? widziałaś go przecie, bom ci go na ulicy pokazywał, siódmoklasista przecie i piérwszy łacinnik! Otóż powiedział, że szkoły kończyć trzeba dlatego tylko, aby módz potém jakąkolwiek karyerę zrobić; inaczéj nikt-by z pewnością nie znosił téj męczarni. Ot co.
Odtąd wiedzieli już dobrze, dlaczego istnieją i czém są szkoły. Określili téż sobie wkrótce naturę i właściwości gniazda tego, w którém się chowali.
— Bo widzisz — mówił Julek — czém-że jest ten nasz dom, w którym ludzie nic więcéj nie robią, tylko gotują, jedzą, śpią i budzą się, dlatego, aby znowu