Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 179.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   171   —

dzy trzech warunków tych Otocki kładł nacisk szczególny.
— Wolę — mówił — aby mniéj trochę umiała, lecz aby była dobrą i uczciwą...
I dodawał:
— Będę się starał, aby ludzie hojniéj mnie obdarzali. Muszę być usłużniejszym i śmieléj léźć im w oczy, niż dotąd.
Usłużność jednak przychodziła mu z trudnością, a lezienie w oczy, pomimo, że, zrzekłszy się dotychczasowych przesądów, silił się na nie, było mu już wprost niemożliwém. Dlatego pensya, na którą Lusia chodzić zaczęła, była jedną z tańszych; ile razy zaś Otocki gryźć się tém zdawał, pani Aniela pokazywała mu torbę sporych rozmiarów, do żołnierskiego tornistra podobną, a książkami wypchaną, którą dziewczynka, chodząc na pensyą i z pensyi, na plecach swych nosiła.
— Małoż-to tu jeszcze mądrości! — mówiła — po francuzku i po niemiecku nauczą ją wyśmienicie, i trochę innych tam różnych nauk. Będzie już z tém mogła zarobić sobie na kawałek chleba, lekcye dając, a potém za mąż wyjdzie pewnie, bo ładna.
Odtąd każdego wieczora, gdy tylko drzwi zamknęły się za odchodzącym do biura panem Marcelim, pani Aniela, wchodząc do bawialni z koszem swym, pełnym staréj bielizny i odzieży, zamiast, jak dawniéj, wołać: