Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 178.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   170   —

z Psalmów, popatrzał na nią uważnie i zwrócił się do Otockiego:
— Zapewne to córka, lub wnuczka pana. Źle pan robisz, że ją tu trzymasz, a gorzéj jeszcze, że jéj tu pracować każesz. Powietrze tu niedobre, a pomieszanie światła dziennego ze sztuczném jest w najwyższym stopniu szkodliwe dla oczu. Jeżeli dziecko to przebywać tu będzie, a tém bardziéj uczyć się, może silne nadwerężyć sobie wzrok i wogóle zdrowie.
Co rzekłszy, odszedł; Otocki zaś pozostał jak w ziemię wryty, z wyrazem przerażenia na twarzy. Ani przez myśl mu nie przeszło, że sam przebywał tu we dnie i w nocy, śpiąc tuż przy żelaznym piecyku, wydającym z siebie wieczny swąd węgla i przypalonéj olejnéj farby, a godzinami całemi ślęcząc nad hotelowemi księgami, po których mieniły się i krzyżowały białe i żółte światła. Jego zdrowie! jego oczy! Były to dla niego pyły tak marne, że bez wieści, ni śladu, utonęły w morzu trwogi o nią, którém oblały go słowa lekarza.
Dnia tego Otocki rachował naprzód długo i starannie dochody swe i rozchody, a potém, w piérwszéj wolnéj chwili, udał się do Ryżyńskich i stoczył z panią Anielą długą i ożywioną rozmowę, wśród któréj pani Aniela podjęła się wynaleźć pensyą taką, co-by jak najwyższą skalę naukową łączyła z jak najlepiéj ubezpieczoną moralnością i jak najmniejszemi wymaganiami pieniężnemi. Na drugi szczególniéj z pomię-