Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 140.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   132   —

— Jak zwykle... wyszedłem z biura punkt o trzeciéj.
Schylona wciąż nad dziewczynką, starannie zawiązując na szyi jéj ciepłą chusteczkę, zapytała jeszcze:
— Czy bardzo jesteś głodny?
— Ej nie, — odpowiedział, — tylko myślę, że nie będę już miał czasu zasnąć trochę przed pójściem do biura.
— Oho! — zawołała, prostując się, — jeszcze czego! żebyś i tego nawet odpoczynku nie miał! Spóźniłam się dziś z obiadem, to prawda:.. trzebaż było temu biedakowi wnuczkę pokazać, ale to nic! zaraz nakryję i podam! szach mach! zjesz i zaśniesz jeszcze sobie. Julek! Julek!
Na ten ostatni wykrzyk z przyległéj izdebki wyszedł chłopak w gimnazyalnym mundurku, niewiele więcéj nad lat dziesięć miéć mogący, z podartą książką w ręce.
— Patrzaj! — rzekła do niego pani Aniela, — oto panna Ludwika Otocka, wnuczka pana Andrzeja, który tu u nas bywa. Nazywa się Lusia. Dziś z rana, kiedyś był w szkole, przyjechała ze wsi. Mieszkać będzie u nas. Proszę być dla niéj grzecznym, zabawić ją i pomódz, aby rozgościła się w domu.
Stanowczym i urywanym tonem dowódzcy rozkazy te wydawszy, zakrzątnęła się około nakrywania do obiadu małego stołu. Robiła wszystko z nadzwyczajnym pośpiechem i zajęciem, możnaby powiedziéć,