Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 113.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   105   —

„Wycieńczyła się, wyschła, siły nieboraczka straciła, a teraz z głodu i słabości umiera” — szeptano dokoła.
Wszystkiego tego słuchał, z osłupieniem z razu, potém z oczyma, ponuro w ziemię utkwionemi, młody, wysoki mężczyzna, zasunięty w najciemniejszy kąt izby i plecami przyparty do ściany, tak, jak gdyby pragnął skryć się przed wzrokiem ludzi i przed strasznym widokiem matki téj, umierajającéj z rozpaczy i — głodu.
Nad wieczór, sąsiadki i sąsiedzi porozchodzili się do domów swych, a w izbie zostały tylko, oprócz choréj, trzy osoby: Rębski, siedzący przy łóżku i smutnemi oczyma wpatrzony w twarz staréj swéj przyjaciółki, Ludwisia, skurczona na ziemi, na-pół okryta poręczą łóżka i małą główkę swą trzymająca w kościstych dłoniach, i młody człowiek, stojący wciąż w ciemnym kącie izby, milczący i nieruchomy. Rębski zapalił żółtą świeczkę i postawił ją na pustéj skrzyni, przyległa izba została ciemną. Około północy, wśród ciszy grobowéj, panującéj dokoła, ozwał się na dziedzińcu srebrny głos małego dzwonka. Był to znak, że do umierającéj, wezwane przez kogoś z pobożnych sąsiadów, przybywały: ostatnia pociecha i ostatnie pożegnanie ziemskiego świata. Po chwili otworzyły się drzwi od sieni i z cieniów przyległéj izby wysunęła się na żółte światło świecy żałobna postać księdza, w białéj komży i czarnéj długiéj szacie. Za nim sta-