Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 086.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   78   —

— Poco mam kłamać przed tobą? — odpowiedziała. — Głodna ci ja czasem... ot tak, odrobinę głodna... ale głód ten rozkoszą dla mnie, bo z niego jaka taka pomoc dla robaka mego wyrasta... Biedny on... ma teraz kłopoty różne, choć mi o nich nie mówi nigdy... niech-że z cierpieniem jego, kochanka mego, cierpienie moje w parze idzie...
Gdy to mówiła, oczy jéj, wzniesione w górę, zachodziły łzami, i znać było, że w piersi staréj, prostéj téj kobiety, na piérwszą wieść o troskach, dotykających jéj syna, powstało dziwne jakieś pragnienie męczeństwa, mistyczna żądza łączenia cierpień swych z jego cierpieniami.
Rezultatem rozmowy téj było to, że nazajutrz garbata Ludwisia raz tylko przytknęła do ust łyżkę ze strawą i, zjadłszy kawałek suchego chleba, przez dzień cały jadła żadnego nie dotknęła.
— Czemu nie jész? — zapytała ją Dyrkowa, — kaszka kartoflana z makiem smaczna przecie... widzisz, jak ja zajadam... Czyś nie głodna?
Ludka kręciła się po izbie w luźnym kaftaniku swym, albo pochylała nad beczką z wodą małą główkę swą, obciążoną ogromnemi, roztarganemi włosami. Dyrkowa wołała ją do misy.
— No jedz-że, — mówiła, — czyś nie głodna?
Wtedy mała istotka stawała przed nią z powiekami spuszczonemi wstydliwie i nieśmiało jąkała:
— Ja przed panią kłamać nie mogę! głodna-m ci