Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 078.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   70   —

— Z Mateuszem moim — opowiadała potém sąsiadkom i staremu przyjacielowi swemu, Rębskiemu — z Mateuszem moim miewałam o to sprzeczki wielkie; kiedy urodził się mój najstarszy, przeczytałam kalendarz i powiedziałam, że chcę, aby mu na chrzcie świętym dano imię: Anatol. Mój stary, aż oczy wytrzeszczył. „Nie, powiada, nazywać się on będzie Grzegorz, tak jak mój pradziad.” Ja swoje, on swoje. Nie przywykła byłam do sprzeczek, bo żyliśmy zawsze w zgodzie świętéj, więc serce mi się ścisnęło i w płacz uderzyłam! A tu sąsiadki na Mateusza mego: „Jegomość żonkę zabijesz! ona jeszcze taka słabiutka i bledziutka.” Machnął wtedy ręką i pozwolił. O Fortunata już nie sprzeczaliśmy się, bo i jemu imię to do smaku przypadło; ale kiedy narodził się nam nasz najmłodszy, on znowu ze swoim Grzegorzem wyjechał. Jednak postawiłam ja na swojém i ot teraz któż to taki nazywa się Grzegorzem? Furman Rajmundka mego, ale nie on sam...
Rębski mawiał jéj czasem:
— Zrobiłaś sobie, pani Apolonia, z dziecka swego bożka, postawiłaś go na ołtarzu i kłaniasz się mu, jak poganka!
Istotnie wyrażenie to określało najlepiéj rodzaj ten macierzyńskiéj miłości. Matka ta była bałwochwalczynią. Była ona także szczęśliwą zupełnie i dziwnie spokojną. Cień wątpliwości jakiéjkolwiek albo złego przewidywania nie zawitał nigdy do jéj