Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 076.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   68   —

Cóż dopiero, gdy dowiedziała się o tém, że spełnia on téż niekiedy dobre uczynki. Marylka, sierota po ojcu złodzieju i matce pijaczce, dziewczynina blada, wychudła i czarnooka, która, chodząc po ulicach Onwilu, żebrała z malutkim braciszkiem na ręku, opowiedziała jéj ranka pewnego, jak to syn jéj daje jéj od czasu do czasu srebrną złotówkę lub czterdziestkę. Opowiedziała, że widuje go często, wychodzącego od fryzyera, gdzie-to ta piękna lalka kreci się w oknie, albo w bramach wielkich kamienic, gdy przyjeżdża on tam do znajomych, i wtedy prosi go o jałmużnę, a daje jéj zawsze grosik srebny, a jeszcze czasem i dobrém słowem do niéj przemawia. Kiedy mała Marylka cichym od osłabienia głosem wszystko to opowiadała, Dyrkowa wznosiła w górę oczy i szeptała:
— Anioł mój! oto prawdziwy anioł.
Ona sama żywiła téż często Marylkę, a nawet przywdziewała ją w szmaty szaréj odzieży, jednak nie miała tego sobie za cnotę ni zasługę żadną. Lecz gdy dowiedziała się, że syn jéj od czasu do czasu rzuca biednemu dziecku okruchę zbytku swego, przejęła się dla niego uwielbieniem, graniczącém ze czcią. Uwielbiała go i z rozkoszą motyla, kąpiącego się w promieniach słonecznych, kąpała się w blasku, który otaczał go, który od niego bił.
Jakim sposobom ta córka młynarska, ta pracowita i skromna kobieta, z obyczajami ptostemi i czystemi jak kryształ, mogła w podobny sposób rozkochać się