Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 067.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   59   —

młoda i ładna kobiéta, w nocnym czepku na płowych włosach i z wielką miotłą w ręku.
— Pani gospodyni — wołała, — zawsze jak ptaszyna budzi z rana sąsiadów śpiewaniem swojém! Bóg-że zapłać! Ludziom weseléj na świat Boży spojrzéć, gdy piękne śpiewanie ze snu ich obudzi!
Dyrkowa siadywała już w chwilach owych śród krzaków lub na zagonach, jagody obrywała, albo warzywo pełła. Na głos sąsiadki podnosiła głowę i odkrzykiwała:
— Dzionek pięknie zaświtał, pani majstrowo. Spać już nie czas, ale, Boga pieśnią pochwaliwszy, do roboty brać się!
I, śpiewając daléj pieśń poranną, a po skończeniu jéj rozpoczynając inną, napełniała jagodami fartuch i kosze, sadziła lub pełła warzywo, a czasem kopała ziemię w zagony, albo ścieżki gratowała, albo, chodząc dokoła klombików, z blaszaną konwią w ręku, skromne kwiaty swe podlewała.
Sąsiadka, w głębi mieszkania swego, krzątając się około gospodarskich zajęć, często jednak wychylała się przez okno, aby jedno, drugie słowo rzucić gospodyni, pracującéj w głębi ogrodu; ta śpiewanie przerywała i odpowiadała, a że były z dala od siebie, podnosić musiały głosy i wykrzykiwać wyraz każdy. Gawędziły tak, czasem śpiewały razem, czasem téż basowy głos stolarza mieszał się z dzwoniącemi głosami kobiet, i trwało tak dopóty, aż przygarbiona mała