Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 049.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   41   —

czem i do chłopca mego, licho wié za co, wciąż nie czepiał się, to-bym historyą całą opowiedziała...
Widocznie było, że pałała żądzą opowiedzenia historyi o pasowaniu syna jéj na angielskiego magnata.
— Opowiadaj pani, opowiadaj? — rzekł gość — słucham obydwoma uszami i ani słówkiem nie przerwę!
Dyrkowa opowiadała, a gość słuchał z uwagą i powagą zupełną.
Andrzéj Rębski, wśród mieszczan onwilskich, pomiędzy których wmieszał się, był osobistością bardzo wydatną. Miał on w mowie i powierzchowności swéj dziwną mieszaninę grubości ze wniosłością, zgryźliwéj złośliwości z prawdziwą słodyczą. Twarz jego pociągła była, żółta, zwiędła i okryta u dołu krótkim siwiejącym zarostem.
Usta jego, wązkie i nieco wklęsłe, układały się często w zarys złośliwéj goryczy; oczy zaś posiadały wyraz, zwykły samotnikom, długie dnie spędzającym z własnemi tylko myślami. Zamyślone to były oczy, nieruchome najczęściéj, szklistą powłoką okryte. Niekiedy z-za szklistéj powłoki téj strzelał z siwéj źrenicy błysk zapału lub gniewu, albo przeglądała głęboka, łagodna tkliwość.
Ze spojrzeniem nieruchomém, z dłońmi do ognia zwróconemi, wysłuchał on opowiadania Dyrkowéj, i dopiéro, gdy skończyła je, parsknął głośnym i długim śmiechem. Z ręki Dyrkowéj wypadło wrzeciono. Szeroko oczy otworzyła, potém oblała się rumieńcem