Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 039.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   31   —

dwisia, która, na nizkiéj ławeczce swéj siedząc, z wytwornego młodzieńca oka nie spuszczała.
Rajmund uśmiechnął się.
— Cóż to znaczy! — rzucił niedbale.
Kobiety osłupiały ze zdziwienia i milczały chwilę.
Wkrótce jednak Dyrkowa zawołała:
— Ale ja sobie gadu, gadu, a zapominam, że ty, lubciu mój najmilszy, zjadł-byś co u mnie może, albo wypił...
Spojrzała na garnek, stojący u ognia, i ze zmieszaniem widoczném zaczęła:
— Kartofelkami memi częstowała-bym cię, ale nie wiem...
— Dziękuję mamci, jeść mi się nie chce...
— No, to herbatki może! Zaraz będzie! Ot już Ludwisia nastawia samowar.
— Dziękuję mamci! herbatę u Morskich pić będę. Teraz jeszcze za wcześnie!
— Wcześnie? — zaśmiała się Dyrkowa i wstrząsać głową zaczęła — u nich jeszcze wcześnie! Dziewiąta godzina wnet wybije.
— Wnet już i spać pora! — pisnęła z za pleców Dyrkowéj Ludwisia.
— Co kraj to obyczaj! — zaśmiał się syn — mama w innym kraju żyje, a ja w innym.
— W innym! zupełnie innym! — z radością pochwyciła stara; — ale twój kraj piękniejszy od mego,