Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 037.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   29   —

Nie wiem, czy to moje oczy tak widzą, czy naprawdę wyrosłeś jeszcze trochę przez te dwa tygodnie! Ty bo wydajesz mi się coraz wyższym! No, ale siadaj! siadaj-że! odpocznij sobie trochę u staréj matki! Ludwisiu, krzesła, krzesło-żeż, Ludwisiu! podaj, księciu naszemu krzesło.
Ludwisia kręciła się znowu po izbie tak, jak przed kilku minutami i, porwawszy z kąta drewniany stołek, niosła go ku ognisku. Dyrkowa wyrwała jéj z rąk stołek, pobiegła do drugiéj izby i wyniosła krzesło, z poręczą kratkowaną i spłowiałym perkalem wybite. Rajmund tymczasem stał na środku izby, z miną człowieka, który nie widzi i nie słyszy nic wkoło siebie, pochylił głowę i zatopił się cały w poprawianiu jakiegoś szczegółu swéj toalety.
— Niech ją dyabli wezmą! — mruknął — ta trupia główka zsuwa mi się zawsze z kółka! jeszcze ją kiedy zgubię.
Przy zegarku jego wisiały z różnych materyałów zrobione: serce, kotwica, chart, armatka i trupia główka.
Dyrkowa stanęła naprzeciw syna i, z rozpostartemi ramionami, oglądała go od stóp do głowy.
— Ależ bo wystroiłeś się dziś, mój Raju! — zaczęła — jak z igły zdjęty! Czy to do staréj matki w zaloty w takich elegancyach przyjeżdżasz?
Młodzieniec skończył sprawę swą z trupią główką, wyprostował się i odpowiedział: