Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.5 014.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   6   —

a z przodu do szlafroka, paltotem, który, jak to gdzieś wyczytałem, nosi malowniczą nazwę: sortie de l’hôpital.
Odkąd panowie nosić zaczęli to sortie de l’hôpital, ludzkość wydaje się bardziéj chorą, niż kiedy. Milord jednak miał pozór człowieka zupełnie zdrowego, chociaż bardzo delikatnego. Twarz jego była ściągła, dość ładnie zarysowana i bardzo biała; przyozdabiały ją, z dwu jéj stron spływające, długie bokobrody jasno-płowe, jedwabiste; jasne téż i w pierścienie wijące się włosy ukazywały się z pod cylindra, którego brzeg ocieniał parę pięknych, błękitnych, oczu, wesołych czasem, czasem marzących, lub zupełnie w dobrym tonie znudzonych.
Takim był Milord. Ludzie, przypatrujący się mu z rozmaitemi wyrazami na twarzach, z wyrazami, śród których przeważał jednak najczęściéj szczery i zachwycony podziw, mawiali czasem:
— Ot! do czego to człowiek dojść może.
Czasem zapytywali:
— Zkąd on przecież to wszystko bierze?
Wtedy mieszczki gadatliwe i ordynaryjne, z głowami owiniętemi w kraciaste, jaskrawe chusty, odpowiadały:
— A zkąd-by brać miał? Nieboszczyk Dyrko dobrze umiał kabzę pakować, to i wypakował ją, staréj swojéj zostawił, a ona synala swego tuczy i złoci!