Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 085.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

okna i czekałem śpiewu, ale chociaż wieczór był piękny i ciepły, nie odezwała się piosnka Ulany, i przez następne wieczory, daremnie jéj czekałem. Dziewczyna przestała śpiewać.
Byłżebym-to ja powodem tego? — myślałem. — Miałżebym nieuważném słowem spłoszyć trwożliwą ptaszynę z pod okna mojego?
Po kilku dniach, znalazłszy ku temu sposobność, zapytałem Ulany:
— Czemu tak dawno nie śpiewałaś w ogrodzie?
— Nie miałam czasu, paniczu — odpowiedziała żywo — jakby tę odpowiedź przygotowaną już miała. Wyczytałem jednak z wyrazu jéj twarzy, że mówiła nieprawdę.
— Wieczorem zawsze czas masz — odrzekłem — może nie śpiewasz dla tego, że nie chcesz, abym cię słuchał. — Ulana nie odpowiadała.
— Wy mnie widać bardzo nie lubicie, Ulano? — rzekłem znowu po chwili i pochyliłem się nieco, aby spojrzéć w twarz jéj, schyloną nad robotą.
Usta Ulany okrążył dziwny wyraz, był to jakby ból, połączony z lekką dumą. W mgnieniu oka jednak twarz jéj odzyskała zwykłą spokojność i łagodnie ale obojętnie odrzekła:
— Za cóż jabym was, paniczu, nielubić miała? i cóż to może was obchodzić, czy ja was lubię albo nie? — Ostatnie słowa poruszyły właśnie najdraźliwszą we mnie strunę. W istocie, dla czego zajmowała mnie