Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 042.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Są to ofiary umysłowéj stagnacyi, tego postrachu ludzi silnych.
Chodząc po obszerném czworokątném podwórzu, spytałem mego cycerona o powód smutnego stanu, w jakim znalazłem fabrykę. Z właściwą ludziom tego gatunku flegmą, przybierał się on do dania mi odpowiedzi, gdy spojrzał ku otwierającéj się bramie, wskazał ją ręką i rzekł:
— Oto przybywa właściciel, od niego dowiedz się pan najlepiéj o wszystkiém.
W istocie, ujrzałem wjeżdżającego na dziedziniec, na dzielnym koniu dzielnego jeźdźca. Był to pan Mieczysław L., który, zsiadłszy z konia, powitał mię uprzejmie i rzekł zaraz u wstępu:
— Musisz ze zdziwieniem widziéć stan, w jakim znajduje się fabryka, którą w swoję opiekę wziąć raczyłeś. Ale nie moja w tém wina. Lubo szanuję wszelkie zawody, przynoszące korzyść ogółowi, sam nie jestem przemysłowcem i zostać takim najmniejszéj nie czuję chęci. Hory zaledwie od trzech lat odziedziczyłem po ojcu, a z niemi i fabrykę, będącą wówczas w bardzo świetnym stanie. Od tego czasu wszystko tu upadło przez brak czynnego i sprężystego nadzoru, tak, żem już był postanowił zamknąć w tym roku zakład, mury sprzedać żydom, maszyny kowalom na żelazo, a wełnę babom na siermięgi rozdarować. Ale przyjechał z zagranicy brat mój a pański kolega i przeszkodził mi w spełnieniu