Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 363.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

smutnym i smutku tego nie zdołały zatrzéć ani dziękczynienia, jakiemi go okrywali biedni, ani uprzejmość i poważanie, z jakiém spotykali go możni, ani pochwalny głos sumienia, przemawiający do niego w domowstwach piérwszych, ani materyalne pożytki, jakie wynosił z bogatych mieszkań drugich. Pomimo twardych i surowych stron swego zawodu, nie zdołał on nigdy pozbyć się całkiem wrodzonéj sobie wrażliwości. Będąc doktorem, nie przestał być człowiekiem i należał do liczby tych, u których realizm nie zaciera cech ogólnie ludzkich, a nauka nie wysusza serca, ale, przeciwnie, rozszerza je i wzmaga moc jego uderzeń. To téż, ile razy doktor Władysław przez dłuższy przeciąg czasu oddawał się powinnościom swoim, zawsze poczuwał przy końcu smutek nieokreślony, powstały z łona cierpień ludzkich, na które się napatrzył, i tych mnóztwa myśli, które na widok tych cierpień przebiegły mu przez głowę.
Tak więc i teraz, z długich i utrudzających wycieczek wracał on do domu smutny trochę, zmęczony bardzo. Ostatnie odwiedziny jego odbyły się na ulicy, odległéj od téj, przy któréj położone było jego mieszkanie, i spory kawał drogi przebyć mu przychodziło, aby się do niego dostać. Jak na złość, na drodze jego nie znalazł się żaden powóz publiczny, pieszo ją zatém przebywać musiał. Po ulicach wściekle szalała zamiéć zimowa, mróz był tęgi, a obok tego wiatr gwałtowny dął z hukiem i świstem, i w twarze rzad-