Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 340.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ktor Władysław miewał teraz gości z rana, w południe, wieczorem, przy śniadaniu, przy obiedzie, przy wieczerzy, znajdował ich w domu swym, gdy do niego po codziennych powracał trudach, i pozostawiał wtedy, gdy na nowe po mieście puszczał się wycieczki, i śród gwaru gości, z uczuciem tęskném, do melancholii wielce zbliżoném, słyszał częstokroć odzywające się na poblizkim dziedzińcu kilkakrotne pianie kogutów, tych, jak wiadomo, zwiastunów zbliżającego się poranku.
— Czy są goście?
— Są, panie.
— Czy są goście?
— Niéma nikogo, i pani niéma w domu.
Takiemi nieodmiennemi bywały rozmowy, wracającego z miasta doktora ze służącym, który otwierał mu drzwi przedpokoju.
— Zmizerniałeś coś, doktorze!
— Tak... trochę...
— Świetny dom prowadzisz, doktorze!
— Tak... trochę...
— Wybornie bawią się u ciebie, doktorze!
— Wybornie? może być... nic o tém nie wiem!
— Żona twoja, doktorze, zachwycającą jest kobietą!
— Zachwycającą? tak... bardzo zachwycającą.
Takiemi bywały rozmowy doktora ze znajomymi.