Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 331.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie dokończył, ale wyraz, który pokrył twarz jego, dopowiedział: „inaczéj doświadczył-bym boleści wielkiéj i tak długiéj, jak życie.”
— Tymczasem — mówił daléj po chwili milczenia — proszę cię, abyś wysłuchała méj prośby i nie grała póty, póki pacyent mój zostawać będzie w moim gabinecie.
Kornelia wzruszyła ramionami, i uśmiechnęła się.
— Mój drogi! — rzekła — przed ślubem naszym mówiłeś mi nie raz, ale sto razy, że pragniesz, aby żona twoja uprawiała starannie talenta, jakiemi ją niebo obdarzyło, że, w każdém dobraném małżeństwie, mąż reprezentuje stronę surową i rozumną, a żona piękną i artystyczną. Według tedy własnej téj twojéj zasady, słuszném jest, abym ja zajmowała się muzyką wtedy, gdy ty zajmujesz się swoją medycyną... Sam tego chciałeś...
To rzekłszy, puściła ręce po klawiszach, a serce pana Gustawa łamało się znowu pod jéj palcami z wrzaskiem i krzykiem, który zdawał się przepowiadać mu długie jeszcze życie.
Doktor Władysław stał przez chwilę w milczeniu, potém poniósł rękę do czoła i z cicha wymówił:
George Dandin!
Z imieniem tego arcytypu zawiedzionych małżonków na ustach, powolnym, i głęboką a niewesołą