Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 329.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

abyś na chwilę grać przestała. Jest-że to tak wielką ofiarą, abyś uczynić jéj dla mnie nie mogła?
Kornelia utkwiła w twarzy męża spojrzenie, które nie przypominało wcale raju i mieszkających w nim aniołów.
— Ciekawam bardzo — rzekła — dla czego rozkazujesz mi, abym grać przestała?
Wyraz rozkazujesz wymówiony był z naciskiem, który mocno zakrawał na ironią królowéj, szydzącéj z próżnych zachcianek zbuntowanego niewolnika.
— Nie rozkazuję, ale proszę — odpowiedział doktor. — W gabinecie moim znajduje się pewien chory, którego chcę dokładnie wyexaminować...
— Chory! — zawołała Kornelia i zaśmiała się tak głośnym i długim śmiechem, że aż piękna jéj głowa nieco w tył się odgięła — spodziewam się przecie, mój drogi, że nie zamierzasz przemienić domu naszego w szpital...
— Jeżeli obejrzysz się wkoło siebie — przerwał doktor — przekonasz się niezawodnie, że mieszkanie nasze nie ma najmniejszego podobieństwa ze szpitalem... powinnaś niemniéj wiedziéć o tém i pamiętać, ze jesteś żoną doktora...
Kornelia wpatrzyła się w tak mówiącego męża szeroko otwartemi oczyma. Wargi jéj drgały, ale tym razem już od śmiechu.
— Żoną doktora! — zawołała — ciekawam bar-