Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 268.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ich mężowie czytają i rozmyślają o sprawach arcyważnych, i gdyby wszystkie one płaczem, nie wiedziéć czém wzbudzonym, przerywały swym mężom spokojne spożywanie obiadu. Ostatnia ta uwaga przypomniała doktorowi, że był on nieco głodnym, gdyż wstał od stołu, nie dojadłszy drugiéj potrawy, wtedy, gdy zazwyczaj codzienny obiad jego składał się z czterech potraw. Z tém tedy poczuciem głodu i z takiemi pytaniami o wyłącznych lub ogólnych cechach płci żeńskiéj, stanął doktor Władysław na progu bawialnego saloniku pani Ludwiki.
W saloniku tym było, jak zawsze, widno, słonecznie, wonno. Niedaleko otwartego okna, przy którém kwitły wazonowe róże i gwoździki, siedziała gospodyni domu, przed nią stał okrągły stolik, pokryty różnemi narzędziami i materyałami, do robót kobiecych posługującemi, i wyglądającemi z za nich książkami, a z drugiéj strony stołu siedział pan Witold z roztwartym dziennikiem w ręku. Oboje małżonkowie, bokiem zwróceni do drzwi, któremi wchodził doktor, nie zaraz spostrzegli jego wejście. On zaś zatrzymał się w progu i przyglądał się im z taką uwagą, jak gdyby dziś dopiéro nową miał z nimi zawiązywać znajomość.
Pani Ludwika ubrana była w jasną, lekką suknią, która, z bardzo prostego materyału i bardzo po prostu uszyta, przedziwnie jednak przypadała do białéj jéj twarzy i bardzo pięknie uwydatniała