Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 222.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dlaczego, mój ojcze, tak długo zostawałeś bez światła?
— Czekałem, abyś ty mi je roznieciła, dziecię moje!
Józia przystąpiła do stołu, na którym stała lampa i, zdjąwszy szklane nakrycie, rzuciła w głąb’ iskrę z roznieconéj zapałki. Po chwili żółty płomyczek strzelił w powietrze i oświecił pochyloną nad lampą, bladą, bardzo bladą twarz młodéj dziewczyny, i oczy jéj, w których krysztale przeglądała się teraz ciemna, nieruchoma chmura. Tak stała długo, z głową pochyloną nad kołyszącym się w powietrzu płomykiem, rękoma obejmując szklany glob lampy.
Patrząc na nią, można-by sądzić, że z oczyma otwartemi zapadła w sen jakiś głęboki. Nagle pierś jéj podniosła się westchnieniem... stłumiła je szybko, przykryła płomyk szklaną pokrywką, i zwróciła się ku pokojowi.
— Mój ojcze! — rzekła — dziś bardzo zimno na dworze.
— Czyś nie przeziębła? — z niepokojem zapytał starzec, przykładając dłoń do czoła, aby lepiéj dojrzéć twarz córki.
— Nie, ojcze; trochę tylko więcéj, niż zwykle, czułam wiatr, który dmie na ulicach.
I odwróciła twarz ku oknu, bo dojrzała poruszenie ojca i wzrok jego silący się, aby jéj przyjrzéć się