Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 184.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy pani prezesowa przestała mówić, parę minut głębokie trwało milczenie. Nagle panna Kornelia podniosła głowę, wyprostowała się, skrzyżowała na piersi ramiona, wzrok przeniosła z przeciwległéj ściany na twarz matki, i zniżonym nieco głosem ozwała się:
— I kogóż radzi mi mama wybrać z pomiędzy wszystkich tych ludzi, którzy mnie teraz otaczają?...
Na dźwięk tego pytania, pani prezesowa podskoczyła na krześle z radości, twarz jéj rozjaśniła się w mgnieniu oka, na zwiędłych wargach pojawił się uśmiech zadowolenia.
— Ot tak to lubię — zawołała — nie śmiejesz się, nie poziewasz, nie śpiewasz, ale rozsądnie zapytujesz o radę matkę swoję! Ot tak, to lubię, ot tak, to grzeczną jesteś, luba, kochana córeczko!
Wymawiając te uprzejme wyrazy, pani prezesowa wyciągnęła rękę nad stołem i chciała nią pogładzić włosy swéj córki. Panna Koruelia nie poddała się téj pieszczocie, usunęła nieco głowę i takim samym, jak piérwéj, głosem ponowiła pytanie:
— I kogóż mama radzi mi wybrać?...
Teraz pani prezesowa oparła się łokciem o stół, a brodę na dłoń spuściła. W téj postawie pozostawała kilka sekund, zamyślona głęboko.
— Myślałam już o tém nieraz, luba kochaneczko — ozwała się po chwili — i nawet, ile mogłam, tyle zebrałam wiadomości o tych wszystkich panach, któ-