Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 174.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sunęła nieco żurnale i z wolna zwróciła oczy na matkę.
— Za cóż się mama gniewa? — wyrzekła, tłumiąc lekkie ziewnięcie — proszę wyraźnie mnie zapytywać, a ja również wyraźnie odpowiem.
— Wyraźnie zapytywać! wyraźnie! wyraźnie! — wołała pani prezesowa, postacią i rękoma dokonywając zwykłych swych ruchów. — Otóż kiedy tak, to wyraźnie, bardzo wyraźnie ci powiem, że na pół roku tylko wystarczy nam pieniędzy, a jeśli przez ten czas zamąż nie wyjdziesz, to nie będziemy miały co jeść! Czy rozumiész?
Panna Kornelia milczała.
— Czy rozumiész to, co ci powiedziałam? Nie będziemy miały co jeść! — krzyknęła pani prezesowa, pochylając się nad stołem tak, że usta jéj dotykały prawie włosów córki. — Czy rozumiész? czy słyszysz? — powtórzyła parę razy.
— Rozumiem i słyszę — odparła panna Kornelia z niecierpliwym giestem — ale pocóż mama tak gniewa się i krzyczy? czego mama chce ode mnie?
— Chcę wiedziéć — wymówiła pani prezesowa z takąż, jak wprzódy, żywością — chcę wiedziéć, czy córka moja życzy sobie zostać żebraczką, i matkę swoję wyprawić na starość w świat o żebraczym kiju?
— Nie; córka mamy z pewnością nie życzy sobie