Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 084.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Teraz panna Kornelia, jakby nagle sobie o czémś przypomniała, żywo zwróciła się do pani Ludwiki:
— Czy pamiętasz, Ludwisiu — rzekła — moję małą Zorynkę, pudliczkę białą, z którą nieraz bawiłyśmy się, gdyś bywała u nas ze swemi rodzicami?
— W istocie, nie przypominam sobie dobrze Zorynki — odrzekła pani Ludwika.
— O, mój Boże! ja o niéj nigdy, nigdy nie zapomnę! — zawołała panna Kornelia — zmarła mi przed rokiem, pochowałam ją w ogrodzie pod krzakiem różanym, i to mnie tylko pociesza, że o każdéj wiośnie najpiękniejsze centyfolie kwitnąć będą na jéj grobie.
O, jakiż cudowny kontralt dźwięczał w głosie panny Kornelii, gdy to mówiła. Mowa jéj wydawała się najrzewniejszym, najmuzykalniejszym trenem, jaki kiedykolwiek wygłoszonym został nad zgonem jakiéjkolwiek Zorynki. Panna Kornelia nie ograniczyła się zresztą tém krótkiém wspomnieniem pośmiertném, ale z wielkiém ożywieniem i zawsze tym samym głosem, z którego wydobywały się najcudowniejsze tony kontraltu, poczęła opowiadać pani Ludwice o wszystkich rzadkich przymiotach i nadzwyczajnych wdziękach przedwcześnie zgasłego w rodzie psim fenomenu.
— O, ja jéj nigdy nie zapomnę! — powtórzyła parę razy, a za każdym razem, giestem pełnym rze-