Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 082.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na uboczu i najobojętniéj w świecie bawił się przeglądaniem albumu, żadnego w rozmowie nie przyjmując udziału.
— Tak tedy, luba kochaneczko — mówiła pani prezesowa, usiłując utrzymać w swych dłoniach rękę pani Ludwiki — tak tedy jesteśmy znowu sąsiadkami; gdyż, jak mówiłam ci, mieszkanie nasze znajduje się na téj saméj ulicy, co i wasze, lubi, kochani państwo! Przyznam ci się otwarcie, że miałam do wyboru wiele lokalów, pomiędzy któremi były daleko piękniejsze i obszerniejsze, ale, dowiedziawszy się, gdzie mieszkasz, powiedziałam sobie, że lepiéj nam będzie znieść trochę niewygody, byle-by zamieszkać bliżéj naszéj kochaneczki Ludwisi.
— Bardzo wdzięczną jestem pani prezesowéj za jéj względy, na które, nie wiem, czy zasłużyłam — wtrąciła pani Ludwika.
— I Kornelka powiedziała to samo — ciągnęła pani prezesowa, nie zważając na przerwę. — Nie prawdaż, Kornelko, że powiedziałaś: „wolę ciaśniejszy i mniéj piękny lokal, byle-by znajdować się w blizkości naszéj lubéj kochaneczki Ludwisi?”
Panna Kornela podniosła na matkę swoje wielkie, aksamitne oczy, uśmiechnęła się prześlicznie, i odpowiedziała:
— Tak, mamo.
— A widzisz, a widzisz, że tak powiedziała — wołała pani prezesowa, wstrząsając rękę gospodyni