śli naszéj przeznaczoném zostało dla doktora Władysława, którego przecie nie uczyniliśmy wcale łysym, aleśmy przeciwnie dali mu bardzo piękną, gęstą czuprynę. Nie jesteśmy bowiem do tyla pozbawieni artystycznego smaku i znajomości stosunków światowych, abyśmy mogli sympatyi i współczuciu miłych młodych pań przedstawiać mężczyznę z głową, w czwartéj części ogołoconą z włosów.
Nie, wiemy dobrze, co się komu należy, a pragnąc, aby cała suma sympatyi i współczucia czytelniczek przelała się na doktora Władysława, gęstą opatrzonego czupryną, dla łysego pana Witolda prosimy tylko o szacunek i życzliwość, na które-to uczucia, jak upewniamy najsolenniéj, w zupełności on zasługuje.
Przez miłość jednak sprawiedliwości, dodać tu powinniśmy, że panu Witoldowi było z łysiną bardzo do twarzy, podnosiła ona bowiem szlachetny, myślący i otwarty charakter jego czoła, a przytém dobrze zgadzała się z nieco surowym wyrazem ciemnoszarych oczu. Oczy pana Witolda były w istocie nieco surowe: odbijało się w nich życie nie na żart spędzone, niejedna troska przebyta i ciężka przeciwność pokonana; że jednak te troski i przeciwności, jakie niezbędnie towarzyszyć musiały życiu człowieka pracującego i trudem własnym drogę sobie śród świata torującego, nie uczyniły pana Witolda jednym z tych ludzi, których dla pedanteryi, srogo-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 074.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.