Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 063.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie doktora, ale w téj saméj chwili otworzyły się na oścież drzwi do przyległego pokoju i ukazały okrągły stół, stojący pośrodku niewielkiéj salki jadalnéj, a na nim wesołą parą buchający samowar, światłą lampę i całą obfitą zastawę herbacianą.
— Otóż i herbata — wyrzekła gospodyni domu, powstając z kanapy i brzękając pękiem kluczyków, wydobytym z kieszonki ładnego fartuszka — odkładam tedy dalszy ciąg rozprawy naszéj na późniéj, i proszę państwa za mną...
Kończąc te słowa, była już na progu jadalnéj salki. Za nią udali się pani Zofia i doktor.
— Czyliż dzisiejszego wieczora nie zobaczymy już męża pani? — zwrócił się doktor do gospodyni domu wtedy, gdy ta, pięknemi a zwinnemi rękoma, z wesołym uśmiechem na ustach, wlewała do filiżanek płyn woniejący.
— O, mój biedny Witold dziś jest bardzo zajętym — odrzekła pani Ludwika. — Od godziny piątéj po południu zasiadł w swoim gabinecie nad ogromną pliką papierów i prosił, aby mu nikt w pracy nie przeszkadzał. To téż ja uśpiłam moję malutką, starszemu dziecku poleciłam spokojnie bawić się przy piastunce, a że Zosia była już u mnie, zasiadłyśmy cichutko w bawialnym pokoju, aby najmniejszy szmer nie dochodził do mego zapracowanego męża. Z góry bowiem zapowiedział mi, że ważnych zajęć swych nie ukończy przed północą.