Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 037.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczęśliwy, że nazajutrz z rana tryumfalnie wnosiłem do mieszkania mojéj przyjaciółki piękny bardzo okaz sowiego trupa. Uczyniliśmy tedy sekcyą, a raczéj czyniła ją sama Eufrozyna, i tak zręcznie obchodziła się ze skalpelem, tak wprawnie chodziła około muskułów, z taką punktualnością oddzielała je od żył i kości, że aż poczułem pewną, że tak rzekę, fachową zazdrość. Obok téj zazdrości jednak, wzrosło i uwielbienie moje dla niéj. To mi to właśnie doktorska żona! — pomyślałem — a tknięty tą myślą pochyliłem się i usiłowałem zajrzéć pod szafirowe okulary, aby promienie wzroku mego wniknęły w źrenice zachwycającéj amatorki. Ale Eufrozyna tak była zajęta wydobywaniem i oglądaniem wątroby sowiéj, że na moje czułe spojrzenie najmniejszéj nie zwróciła uwagi, co bardziéj jeszcze podniosło w oczach moich jéj wielkość i napełniło mnie uczuciem, podobném do pokornéj skruchy. Resztę dwudziestego dnia i cały dzień dwudziesty piérwwszy przepędziłem w towarzystwie mojéj przyjaciółki.
Byłem niespokojny, rozmawiałem z roztargnieniem, a po głowie méj kręciła się nieustannie myśl: to mi-to właśnie doktorska żona! Widząc niezwykły humor mój, Eufrozyna niespodzianie rzuciła mi pytanie: „Czy nie chciał-byś pan pojechać ze mną do Południowéj Ameryki?” — „A po co?” — spytałem.