Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 011.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

naturalną i niewymuszoną, a zarazem nacechowaną pewną powagą, znamionującą człowieka, który życie swe poświęcał rzeczom poważnym.
Dwie w saloniku znajdujące się kobiety, powitały go z uprzejmą poufałością, dowodzącą długoletniéj i ścisłéj znajomości.
— Byłam pewną, że pan dziś przyjdziesz — rzekła gospodyni domu. — Trzy dni nie byłeś już u nas.
— A u nas pan Władysław nie był już od tygodnia — odezwała się pani Zofia.
Doktor Władysław usiadł na stojącym przy kanapie fotelu.
— Zajęcia! zajęcia! moje panie — rzekł wpół żartem, wpół seryo — chorych w tym roku wiele, pacyentów mam bez liku!
— Ach, mój Boże! — westchnęła pani Ludwika — w tym roku to ludzie i chorują, i prawują się więcéj, niż kiedy! Mój mąż także ani chwili wolnéj nie ma, tylu klientów codziennie przybywa do niego!
— Macie téż na co narzekać, moi państwo! — żywo przerwała Zofia. — Doktor i adwokat zawsze znajdą choć parę godzin czasu dla siebie i swoich; ot profesorski zawód, to dopiéro wieczna praca! Mój mąż albo uczy, albo sam się uczy!
— Jakkolwiek przykro to jest — ozwała się Ludwika — że w każdéj porze nie możemy przestawać z naszymi mężami, zawsze jednak czujemy się daleko