Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Kaprowski 041.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeżeli Kaprowskiemu grosza pożałujecie i proces z Dzielskim przegracie, minister o tem się dowie i do policji takie rozkazanie przyszle: „Milewskim chłopom więcej ziemi nie dawać, bo nie umieli bronić swego i tę ziemię, co do nich należała, dobrowolnie innemu oddali”. O!
Skończył, Chłopi w wielki gwar uderzyli:
— Nie damy! — krzyczeli — zginiemy, a nie damy! Ostatnie woły sprzedamy, duszę żydowi zaprzedamy, a nie damy! Kaprowskiemu grosze przynieśliśmy. Niech bierze, a nasze odbiera. Twoja prawda Mikołaju. Kto dureń, temu nic nie dadzą, a kto mądry i interesy swoje zna, temu będzie dobrze...
W tej chwili przed karczmą ozwał się turkot kół i dało się słyszeć wołanie:
— Mikołaj! Mikołaj!
Mikołaj zerwał się i podbiegł ku drzwiom, ku którym pocisnęli się gromadnie i chłopi. Wszyscy hurmem wtłoczyli się przed drzwi karczmy, przed któremi, na bryczce założonej parą tłustych koni ekonomskich, siedział Kaprowski. Zaczął rozmawiać o czemś z Mikołajem.
Na chłopów ani patrzał. Ci błagali go, aby z bryczki wysiadł i wszedł do karczmy.
— Jaśnie Wielmożny panie — zaczynał Paweł — na chwilkę tylko wejdźcie... pogadamy...
— Na chwilę! — lękliwie powtarzali inni.
— Nie opuszczaj nas, jaśnie wielmożny panie! nie gniewajcie się na naszą głupotę... — siwą głowę aż do koła bryczki chyląc, prawił stryj Jaśka.
— Nie gniewajcie się! — huczał i jęczał chór.
Nakoniec Kaprowski zwrócił ku nim twarz.
— Moi kochani! — rzekł — skoro nie ufacie mi i powiedzieliście wczoraj, że dalszych kosztów interesu ponieść nie chcecie, róbcie, jak się wam podoba.