Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 204.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na pana Grabę.
Tym razem pan Graba zdobył się na coś naśladującego śmiech.
— Masz słuszność, Wigderze! ale ja chcę ją znowu zwrócić ku sobie i w tym celu...
— Nie dokażesz pan tego, — przerwał żyd tonem spokojnym i stanowczym.
Graba umilkł nagle i wpatrywał się w niego ze zdziwieniem, które łączyło się z pewną przesądną obawą.
— Wdajesz się w proroctwa, mój drogi, — rzekł po chwili, — zapominasz o tem, że minął już wiek Izajaszów.
— Jestem stary, — odpowiedział Wigder z zupełnym spokojem, — widziałem wiele rzeczy i mogę przepowiedzieć na mocy doświadczenia.
— Miło mi będzie zadać fałsz twym przypowiedniom, — wymówił Graba z przymuszoną swobodą, — postanowiłem bowiem, jak już miałem zaszczyt ci powiedzieć, nawrócić ku sobie niestałą fortunę i w tym celu przyszedłem wezwać twej pomocy.
— A... — wymówił Wigder przeciągle, — chcesz pan, abym mu pożyczył pieniędzy...
— A pan chcesz powiedzieć, że nic z tego nie będzie! zapewne, posiadam jeszcze dość przytomności umysłu, abym mógł to przewidzieć, to też nie przyszedłem bynajmniej z tak naiwną propozycją. Oto po prostu przyniosłem pewien przedmiot dla oddania go w zastaw.
— A to co innego, pokaż go pan.
Graba wydobył z kieszeni paletota spory medaljon złoty, pięknie emaliowany i ozdobiony kilką niewielkiemi brylantami.
Żyd wziął go w rękę, otworzył i po ustach jego przebiegł dziwny, jemu właściwy uśmiech.
— To portret ojca żony pańskiej, — wymówił.